czwartek, 5 grudnia 2013

Kim i Jack. Rozdział 14

Alex wybiegła za Deborą! Lecz Juzeppe miał zostać ale Alex go zawołała!
Kim nie mogła znieść myśli ,że Jack może się wyprowadzić! I żeby to tylko
na  weekend. Ale nie stety.... Możliwe i że na zawsze!
Jack-Co będziecie robić gdy wyjadę?
Chłopak zapytał bardzo ironicznie nie wiedząc ,że Kim wymysli coś by został.
Kim-My? Nic nie będziemy robić bez ciebie. Bo ty się nigdzie nie wybieraż!
Jerry-Nie damy ci wyjechać!
Jack-Ale...
Milton-Ale... Ale co?
Jack-To ,że usiadłeś mi na nodze!
Bo właśnie w tym czasie gdy Milton mówił Ale... Ale co? Usiadł z całej siły
na prawej nodze Jack'a!
Milton-O... Sorry! To nie chcący!
Bruwer dał tylko głupie spojrzenie na Miltona i od razu skierował wzrok na
wchodzącego do sali doktora!
Doktor-Dzień dobry chłopcze! Jak się czujesz?
Jack-Dobrze ale...
Doktor-Nie ma żadnego ale. Zaraz cię zbadamy i zobaczymy w czym tkwi
problem.
Jack-Ale...
Doktor-Nie ma Ale!
Jack był zszokowany dziwnym zachowaniem Doktora. Ale nie przejmował się
zbytnio bo go to nie obchodziło!

Gdy minęło  pół godziny z sali wyszedł zdenerwowany doktor!
Harry-Panie doktorze proszę poczekać!
Doktor-Wybaczcie ale stan kostki pana syna jest ...
Kim-Jaki jest?
Doktor-Jest krytyczny!
China-Co? Proszę powiedzieć dlaczego.
Doktor-Powiem w prost. Kość jest zmiażdżona. Chyba koń nadepną/kopną go
w kostkę gdy Jack z niego spadł. Zrobimy co w naszej mocy by mu pomoc.
Kim-A czy możemy go zobaczyć?
Doktor-Nigdy nie zabraniam rodzinie/przyjaciołom zobaczenia się z bliskimi ale...
Twraz muszę powiedzieć NIE!
China-Dlaczego? Jestem jego matką i mam prawo go zobaczyć!
Jerry-A my to jego przyjaciele! Ja chcę! Przepraszam. My chcemy go zobaczyć i
koniec kropka.

Po tych słowach skierował się do sami w której badany był Jack i ujrzały chłopaka ze
skaleczoną stopą!
Kim-Jack. Co ci jest?
Jack-Stopa zaczęła krwawić ponieważ od lampy odpadła szyba i udeżyła mnie w
stopę. Najgorsze jest to ,że ona była wcześniej zmiażdżona i cholernie boli!
China-Skarbie. Jak ty sie odzywasz?
Ale chłopak spojrzaał tylko na swoją rodzicielkę i warkną.
Jack-Ja tu cierpię a ty mnie tu upominasz? A daj że spokój!
Harry-Jack ma rację. Teraz musimy go wspierać.
Kim-Doktor zostawił cię tu samego?
Jack-Tak. A czy to żle?
Kim-Tak! Przecież gdyby lampa się oberwała mocno byś oberwał!
Jack-Racja!
Chelsy- A w którym miejscu najbardziej cie boli?
Jack-A czy musimy do tego wracać? Lepiej idz po doktora.. albo kogo kolwiek!
Chelsy-Już lecę!
W tym momencie Chelsy wybiegł z wrzaskiem "Lekarze lub Doktorzy chodzcie
pomuc mojemu bratu"!
Ale wołała na próżno bo pomoc była już w drodze!
Gdy Kim zobaczyła jak cała grupa pielegniarzy i dwoje Doktorów zabierali z
tamtąd poszkodowanego Kim aż w oczach stanęły łzy!

Do szpitala wbiegła mama  i tata Kim!
Leon-Dzień dobry! To wy jestescie rodzicami Jack'a? Jestem Leon
Crauford! A to moja żona Emma! Bardzo nam miło!
Emma-Dzien dobry!
China-Dzień dobry!Jestem mamą JAck'a! A wy to rodzice Kim. Miło nam was poznać.
To mój mąż. Harry Bruwer a ja jestem Chna!
Kim-No poznaliście się miło mi a ja lecę za nim!
I w tym samym czasie Kimberly pobiegła za doktorem który miał za 3 min. operować Jack'a!
                                                            C.D.N.

TO TAKI NUDNY ALE.... ZAWSZE JEST JAKIŚ PRZEPRASZAM ŻE DŁUGO NIE PISAŁAM BYŁAM ZAJETA!

2 komentarze: