Gdy do dojo wszedł Ty zaczął atakowaś Rudego ale on świetnie sobie poradził i go pokonał. Wszyscy zaczęliśmy bić brawo i usmiechaliśmy się.
RUDY-Dziękuję, dziękuję. To wprost zaszczyt pokonać Taya.
TY-Yaaa..... To było nie fer. Ja przed chwilą poszłem do pracy a ty już długodziś ćwiczyłeś.
JACK- To teraz już pan wie , że trening czyni mistża! A tak wogóle to jestem Jack!
Nagle wszedł Jerry.
JERRY-Rudy!! Twój plan zpizzą przy czarnych smokach nie wypalił!
RUDY-Jerry! Przestań się drzeć!
TY-Więc ty żle naprowadzasz swoich uczniów! Kim widziałem ,że jesteś dobra! Może masz ochotę iść do czarnych smoków?
KIM-Ja w czarnych smokach! Jack słyszałeś to. A skąt pan wie ,ze się tak nazywam?
TY- Masz naszyjnik za napisem "#1 KIM "
JACK-Kim nie przejdzie do czarnych smoków! Co nie?
KIM-No raczej nie! Moje miejsce jest tu!
TY- A propo dzieciaki niech mówią mi na ty. Bo gdy mówią do mnie Prosze pana.... to czuję się jak 30 latek którym niestety jestem!
KIM-Tak.
JACK-Oczywiście!
JERRY-A ja nic nie bedę obiecywać!
TY- Czemu!
JERRY- Ty powiem to najdelikatniej jak umiem nie lubię cię ponieważ żle mówisz o dojo Bobbiego Wasabbiego! I ciągle na mnie się skarżysz! I z cb przerośnięte BOBO! A to nawet nie moje słowa! To Rudy tak na cb mówi a ja tylko powtarzam.
MILTON-Panowie poco się kłucić!
EDDY- Właściwie to jest tylko jeden pan bo jeden to dzieciak!
JERRY Dzęki Eddy! Od razu olepiej!
EDDY- Kiedy ja wcale nie mówiłem o tobie! Ty jest przecież dorosły od... 12 lat?
TY-Własnie Jerry!
JERRY-Po czyjej jesteś stronie!
EDDY-Musze wam coś powiedzieć. Niestety wyprowadzam się z Syafford do NY.
RUDY, MILTON, KIM, JERRY, JACK, TY- Do Nowego Yorku!
JACK- Nawet długo się nie znamy a fatalnie się czuję ,że już wyjeżdzasz!
RUDY-To przecież szmat czasu zanim z Syafford dojedziesz do NY!
MILOTON- Bedzie nam cię brakować!
JERRY- To teraz nas tak zostawisz! Bieżesz swoje rzeczy i wyjeżdzasz!
KIM- Daj spokój Jerry. Przecież dziś nie wyjeżdza!
EDDY-Tak Kim. Bo wyjeżdzam jutro. Lecę się pakować.
TY-Łał o jednego ucznia masz mniej RUDY!!
RUDY-Zamknij się Ty!
Wszyscy się pozegnali z Eddym i życzyli mu szczęscia na nowej drodze życia w NY!
Jack miał okropną minę!
Ale jego fryzura wyglądała niebiansko!
Za jakieś 2 dni Kim wraz z Amandą wybrały sie do Scaytparku (skejtparku) w którym jeżdził Jack wraz z kumplami! Amanda chciała go szaleńczo poznać a Kim chciała temu zapobiec bo Amanda Była ładna i Jack mógł się w niej zakochać!
Właśnie tak wyglądała.
Ale Jack nie poczuł do niej zupełnie nic. Wkońcu Jack poprosił Kim aby razem z nim Pojeździła na desce!
JACK_ Kim? Masz ochotę pojeździć na desce razem ze mną?
KIM-Ale ja nie umiem...
JACK-Nauczę cię!
Wtedy Amanda była wściekła!
AMANDA-Jack może byś mnie nauczyła jeździć?
JACK-Sorki ale ja ucze Kim. Ale Ross może cię pouczyć!
To jest Ross najlepszy przyjaciel Jacka.
AMANDA-To jest Ross? Słodziutki jest!
KIM-Widzisz masz swoją sympatię!
JAck zaczą uczyć Kim. Trzymał ją za rękę i w tali aby się nie przewruciła a KIM CZUŁA SIĘ JAK KSIĘZNICZKA!!!!!!!
Łał to jest świetne!!!
OdpowiedzUsuńSUPER!!!
OdpowiedzUsuńŚWIETNY!!!!
OdpowiedzUsuń