-Kim! Słuchasz mnie? Czy tylko marnujemy mój jakże ważny czas? - wykrzyczał Mike - Na prawdę nie mam ochoty siedzieć tu z tobą do jutra może jeszcze później!
-Przepraszam zamyśliłam się - Tłumaczyła się Kim - Ale teraz będę już uważać. Nie chcę się z panem kłócić ale... Ciągle myślę o tym co w tej chwili robi Jack. - wyjaśniła Mikowi po czym poszła usiąść pod lustrem. -No bo ja jestem taka strasznie głupia. Jak mogłam rzucić najlepsze ciacho w szkole. To tak jakby Top modelka spotykała się z Top modelem. Pan wie o co chodzi?
-Och... Kimko! A kim jest Jack? - zapytał głupio instruktor Kim - A zresztą nieważne. Może jak powiesz co Cię gryzie to ci ulży i spokojnie potem zaczniemy ćwiczyć. Może tak być?
-Tak! -powiedziała energicznie Crawford - Myślałam ,ze pan jest strasznie wredny. No wszyscy tak mówią. Ale pan jest bardzo dobrym nauczycielem.
-Dziękuję. A teraz wytłumacz się... Znaczy wiesz o co chodzi.-powiedział instruktor- Powiedz od samego początku co cię łączy z Jack'iem. Czemu mówisz ,że to najgorsze co mogłaś zrobić rzucając go?
-No dobrze. Poznałam go jakieś trzy lata temu. Od samego początku gdy tylko poznaliśmy się wiedziałam ,że coś nas będzie łączyć. Te jego piękne oczy . Zawsze w nich odpływałam, wtedy nie myślałam o problemach. Potem znów spotkaliśmy się. Można powiedzieć ,że miał wszystkie dziewczyny u swych stup. Był największym ciachem na świecie. Potem umówiliśmy się ,że pójdziemy razem do dojo Rudiego. Przez całą drogę wypytywaliśmy się o siebie. Co lubimy robić, jeść, jaki jest nasz ulubiony kolor i takie tam... Ale największe wrażenie zrobiło na mnie jak pokazał triki z karate. Było widać jego piękna klatę. Ma sześciopak ,że hej! Ale teraz tak jakby to nie mój sześciopak. Tylko jakiejś lafiryndy co pewnie już z nim jest. Ale potem było jeszcze lepiej. Zaprosił nie na pierwszą w życiu randkę. Było super. A ja szykowałam się może przez 5 godzin. On wyglądał zjawiskowo. Z tą fryzurą to normalnie pierwsze miejsce na rankingu "chłopców doskonałych" w magazynie "Perfect". Gdzie teraz tam jest. Potem nasze sprawy zaczęły się komplikować. Juzeppe już nawet nie zbyt pamiętam kto to był pocałował mnie i całe uczucie jak wielkie lustro rozprysło się na 1000 maleńkich kawałeczków. Byłam zdruzgotana gdy zerwaliśmy. A jeszcze bardziej przybita gdy miał wypadek. Nie odstąpywałam go na krok. Potem się pocałowaliśmy w szpitalu wciąż go kochałam, uwielbiałam i w ogóle i...
-Dobra. Nie mamy całego dnia. Już powiedziałaś całość. - przerwał Kim Mike. -Cała wasza historia super i w ogóle ale no każda historia się kończy. Kiedyś tam. Moja już się skończyła. Zakochałem się w pewnej kobiecie ale ona czuła coś do innego mężczyzny i całość się komplikowała. On powiedział ,że jest w niej zakochany i ja to powiedziałem. A ona wybrała jego. To serce nie wytrzymało tego napięcia i już więcej żadnej kobiecie nie uwierzyłem. No wiesz żeby mnie nie zraniła.
- Czy ty sugerujesz ,że jak ja nie zrobię czegoś to normalnie stracę go na dobre. -powiedziała zmartwiona Kim - Muszę coś zrobić! Bo inaczej skończę tak jak ty! Dzięki narzazie! Zajęcia skończymy jutro!
-Zawsze tak est jak pozwalam sobie na rozmowę osobistą. Zawsze! No trudno... gdzie ten telefon Musze zjeść Pizzę. I to z pepperoni i serem!
Kim wróciła do domu i założyła to:
Tata podwiózł ją na lotnisko. a ona kupiła bilety do San Diego aby spotkać się z Jack'iem. Wsiadła w najbliższy samolot i pożegnała się z tatą. Powiedziała ,że za trzy dni wróci do Seaford. Nie chciała tracić ani minuty dłużej. Gdy wylądowała zadzwoniła do Jack'a. Zapytała o adres pod pretekstem ,że chce wysłać mu list czy coś takiego... Poprosiła go by był dziś w domu bo wysłała do niego już list z niespodzinką i chciała sprawdzić czy adres jest poprawny. Jack powiedział ,że nigdzie się nie wybiera i ,że zostanie dziś w domu ale tylko dla niej. Kim słysząc te słowa aż zarumieniała się. Powiedzieli sobie pa... Kim siedziała już w taksówce aż tu nagle nastał wilki korek i 2 godz. wysiedziała się w gorącej taksówce. Miała już dość tego gorąca i czekania. Zadzwoniła do mamy aby porozmawiać. Bo nastolatki bez rozmawiania to tak jak ryba bez wody. W tym samym czasie Jack był tak samo znudzony całą sprawą postanowił pójść na lody. Sklep był po drugiej stronie jego domu więc miał dość blisko. Idąc zpowrotem zobaczył taksówkę stojącą obok domu Jack'a i jego taty. Nie wiedział co ma myśleć jak tylko zobaczył kto z niej wysiadł upuścił lody i pobiegł w stronę taksówki. Kim wysiadając z niej ujżała Jack'a uśmiechnęła się tak szeroko ,że zapomniała po co tu tak naprawdę była. Taksówko odjechała a oni oboje przytulili się do siebie tak mocno i myśleli tylko o tym co dzieje się w danej chwili.
Mieli tyle do opowiedzenia. Jack za proponował aby ten dzień spędzili razem. Chciał pokazać Kim najpiękniejsze miejsca. I jego ulubione w którym prze siaduje godzinami. To było piękne miejsce. Wszędzie piękne drzewa. Było nawet takie z przechyloną grubą gałęzią gdzie Jack mógł usiąść z Kim i na spokojnie porozmawiać.
-Kim a co Cie tu sprowadza? -zapytał Jack
-Tak się skład ,że twoja osoba. Jack słuchaj.-powiedziała Kim - Nie mogę wytrzymać bez ciebie... Gdy nie ma cię w dojo to jestem smutna. Bez ciebie nie jest tak samo wspaniale jak z tobą! Wiem ,że to niemożliwe żebyśmy... Żebyś wrócił do Seaford i znów ćwiczył w dojo ale nie mogę tam ćwiczyć jak ciebie nie ma. Jerry z resztą tesz a Rudy to normalnie jak pojechałeś założył buty wstydu i przez 2 godz. wisiał przed sionku. Nie mogę wymagać od ciebie tyle... ale przemyśl to no bo...
W tym momencie świat dla Kim przestał istnieć. Jack nie mógł przesłuchać jej trejkotania więc ją pocałował. Kim czuła się jak więzień serca Jack'a. Z jednej strony chciała wrócić do Jack'a a z drugiej jak by to wygladało. Całowali się tak przez 2 min. Jack objął talię Kim a Kim ramiona Jack'a. Nie myśleli o niczym. Gdy skączyli Kim wpatrywała się w piękne czekoladowe oczy Bruwer'a. On nie mógł spóścić wzroku z pięknych piwnych oczu blądynki. W końcu stara miłość nie rdzewieje.
-Jack... A co to było? - powiedziała zauroczona blądynka
-To taki mały sposób na cisze. Słuchaj Kim ja też bardzo chcę wrócić. Nie ma tu Cie przez co jest mi żle i wogóle ale przez te... Ile dni tu będziesz?
-Yy.. przez trzy. - oznajmiła bladynka ciągle wpatróją się w piękne oczy bruneta
- Przez te 3 dni musimy robić to co mamy ochotę. No to jak... Proponuję. Kino, lody i...
- ... i Romantyczny spacer.-przerwała mu blądynka proponując swoją propozycję
- ... i. Tak i spacer we dwoje.
Jack opbjął Kim a tak położyła sobie głowę na jego ramieniu. Czuła sie jak roszpunka. W magiczny sposób rozmawiali. W taki jak jeszcze nigdy. gdy poszli do kina wybrali jakiś Horror przez który Kim będzie wtólać się w Jack'a. Plan wypalił.
C.D.N.
IJAK SIĘ PODOBA? NO MI BARDZIEJ NIŻ ZWYKLE. JUTRO RESZTE WAM DAM!
Rozdział Boski
OdpowiedzUsuńzresztą jak zawsze
czekam na nn
Moim zdaniem Tamara powinna robić coś więcej niż prowadzić takiego bloga. Jesli ktoś ma własnego bloga to niech po prostu zorganizuje takie coś jak rozsławienie bloga. Ona się na 100% odwdzięczy. A kiedys pewnie bedzie na zebraniu The Walt Disney Company XD. Koralina też. Ogh... Wolałam jak Tamara SAMA prowadziła tego bloga kto jest ze mną niech sie podpisze pod tym komentarzem. I kto jest za tym aby Tamarka była w The Walt Disney Company XD? Niech tesz podpisze się pod komentarzem!
UsuńJaki awww <3
OdpowiedzUsuńMasz talent mała ;)
jezu romantyczny spacerek^^ mmmmm słodko <3
dawaj next ;3