poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Kim i Jack 2. Rozdział 9


Po czym oboje się pocałowali. Oboje się przeprosili i powiedzieli sobie ,że nie mogą się tak bardzo kułucić o byle co. Objęli się i poszli w stronę domu Kim. Jack ją odprowadził. I potem sam poszedł do domu. Wchodzą dz zobaczył okropny widok. Jego matka ,China to niby taka grzeczna om zobaczył jak całuje się z jakimś gościem. I to o wiele lat od niej młodszy. Wyglądał na 25 lat a jego matka miała 35 lat. Normalnie 10 lat różnicy. Jack po cichutku wszedł i powiedział :

- Hej. Już sobie idę i nie przeszkadzam. - powiedział zdenerwowany Jack boją dz się na reakcję jego mamy.
- Czego chcesz smarkaczu? - powiedział facet całujący się z mamą Jack'a - to nie jest twój dom. Bo China jest mężatką ale...
- Mamo. Albo nie inaczej... Chino. - odparł zły Jack - Czemu mu nie powiedziałaś ,że masz dwójkę dzieci? Mnie i Chellsy. Jak mogłaś. Nie odzywam się do ciebie.
- Chłopcze.- powiedziała China -  Natychmiast wyjdź z domu. Mojego domu. Idź do swoich rodziców. Prawdziwych...
- Prawdziwych? Co chciałaś przez to powiedzieć? - zapytał przygnębiony Jack
- Chce przez to powiedzieć ,że nie jesteś moim prawdziwym synem.- powiedziała całkiem pijana China -  Ja miałam Chellsy a twój tata już wcześniej się rozwiódł i ponownie orzenił ze mną w tym samym miał ciebie ty smarkaczu. Teraz wracaj do ojca. Już Cię spakowałam. Powiedziałam dosyć. Znów jesteś z tą wredną małpą...Kim czy jak jej tam. Miałam z tobą co niemiara kłopotów. Byłeś rozpuszczonym bachorem. Myślałeś tylko o sobie. A ile stresu się najadłam gdy byłeś w szpitalu. Jak myślisz dlaczego zapisałam cię na lekcje  boksu? Czy karate albo może na jazdę konną? Bo gdy się popełni jeden błąd to mogło być wtedy po tobie. Miała bym Święty spokój.
- Jesteś pijana i nie wierz co mówisz. - powiedział uspokajając samego siebie ,że to się nie dzieje Bruwer -  Robisz sobie ze mnie żarty? To ukryta kamera?
- Nie. A zapomniała bym. To jest Brawn. Mój chłopak. - powiedziała pijana przybrana matka Jack'a -  Ale to dotyczy tylko Chellsy. Mojej CÓRKI!!
- Coś ty jej zrobił idio... Brawn? Bawisz się jej kosztem? - krzyczał Jack z łzami w oczach - To wcale nie jest śmieszne. To tylko żart?
-Nie i zabieraj dupę w troki i zjeżdżaj! - powiedział Brawn po czym pocałował Chinę.

Jack poszedł na Górę po swoje rzeczy i wyszedł z domu. Nie mógł uwierzyć ,że to prawda. Natychmiast owo zadzwonił do taty.

- Halo. tata? Tu Jack - powiedział smutny Jack - Stało się coś strasznego. Ale nie chce o tym rozmawiać przez telefon. Mógłbyś do mnie przyjechać?
- Halo Cześć. Co się stało? - zapyał zdenerwowany Harry
- Czemu nie powiedziałeś mi wcześniej ,że ma... China nie jest moją matką?
- Miałem zamiar ale nie darował byś tego. - powiedział zmartwiony Harry - Nie uwierzysz mi kto jest twoją matką.
- Kto? - zapytał Jack - Mów bo z nie cierpliwości już nie wytrzymam.
- Twoja matka to Elizabhet Northet. - powiedział Harry - Ty wierz kto to jest?
- Tak. Nie mogę uwierzyć ,że moja matka to tak naprawdę nauczyciela od fizyki. Ale czemu była dla mnie taka cięta? - powiedział brunet. - Może dla tego ,ze mnie nie poznała?
- Tak. Nie miała pojęcia. Ale dowiedziała się , gdy powiedziałem jej ,że wyjerzdzamy do San Diego. - uświadomił Jack'owi Harry
-Masz prze de mną jeszcze jakieś tajemnice? -zapytał Jack
- Tak... Co do twojego imienia to... - powiedział Harry
- Mam inaczej na imię? - zapytał Jack
-Nie skąd... Taki żarcik. To jak wracasz do mnie? - Zapytał Harry - Kupię Ci bilet na samolot a na lotnisku podasz w recepcji swoje imię i dostaniesz bilet i polecisz/ wrócisz do mnie!
- Nie wrócę do San Diego. - powiedział zły Jack
- To gdzie się zatrzymasz? - zapytał Harry - Mozę u wujka Artura? Zadzwonię do niego i on po ciebie przyjedzie. Ale wiesz ,że on jest wegeterianinem?
- Tak wiem. Zadzwoń po niego i niech po mnie przyjedzie. - powiedział Jack -  No to za 2 godz. Zadzwonię do ciebie. Pa.
- Pa. - powiedział Harry i rozłączył się.


Jack nie mógł w to wszystko uwierzyć. Jak to możliwe ,że coś takiego przed nim ukrywali. Na szczęście miał Sice do kogo wygadać. Zadzwonił do Kim i umówili się w parku. Kim była punktółalnie i jak zwykle pięknie wyglądała. Gdy Jack opowiedział jej o całej sprawie tak bez zastanawiania go przytuliła. I powiedziała ,że wszystko będzie dobrze. Jedyne co musi zrobić to się trzymać. Ten mocno ją objął i powiedział ,że nie da się o tym nie Myśleć.

- Po prostu się nie da. No bo co ty byś zrobiła gdyby ktoś ci powiedział ,że Cie nie kocha w prost. I to jeszcze w taki sposób?
- Tak ale jeśli Cię to pocieszy możesz zamieszkać u mnie. - za proponowała Kim - Mama nie ma nic przeciwko.
- A pytałaś ją? Z resztą nieważne.-powiedział smutny Jack - Będę mieszkać u wujka Artura. Wiesz ,którego. Tego wysokiego blondyna co widziałaś go na zdjęciu ,które wisiało w kuchni razem z całą rodziną. 


Kim spojrzała na Jack'a i pocałowała.

- A to za co? -  zapytał Jack
- Za to ,że Cię bardzo kocham! I nie chce abyś był smutny. Więc musisz się wyszumieć. Jutro w szkole jest impreza. przygotuj się bo pójdziemy. -powiedziała entuzjastycznie Kim - To bardzo dobry sposób na pozbycie się smutku.
- Bardzo chętnie ale... Nie dam rady. - powiedział Jack
- Ej no. Musisz tam ze mną być. Bo będę smutać! - powiedziała Kim

                                                               C.D.N.

TAKI TROSZKĘ SMUTAŚNY ROZDZIAŁ ALE POCZEKAJCIE DO NASTĘPNEGO. POWIEM JEDNO... ZROBI SIĘ GORĄCO. JAK MYŚLICIE W JAKIM SENSIE GORĄCO?

2 komentarze:

  1. Hehe mega jak zawsze ;)
    chociaż strasznie szybko się akcja rozgrywa... Ale to nic<333

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski , masz talent :*
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń